8 lat ago
599 Views
3 0

Magiczny Dzień Świętego Patryka

Written by

Dzień świętego Patryka kojarzy mi się magicznie. Nie tylko dlatego, że kocham Irlandię, wiosenny deszcz, tęczę i naczynia po brzegi wypełnione złotem. Jest coś wokół tego dnia, co przyprawia mnie o dreszczyk i mrowienie w brzuchu.

Magiczny Dzień Świętego Patryka i kilka dni po

Magiczny Dzień Świętego Patryka i kilka dni po

Dzień Świętego Patryka

Dzień świętego Patryka kojarzy mi się magicznie. Nie tylko dlatego, że kocham Irlandię, wiosenny deszcz, tęczę i naczynia po brzegi wypełnione złotem. Jest coś wokół tego dnia, co przyprawia mnie o dreszczyk i mrowienie w brzuchu.
Na nasze postrzeganie czy to muzyki czy miejsca czy dnia jak wiadomo wpływają wspomnienia, jakie się z tym wiążą i tu chyba jest źródło tej mojej “patrykowej obsesji”.

Pierwszy Dzień Świętego Patryka jaki pamiętam to 17 marca 2005 roku. Po raz pierwszy leciałam wtedy samolotem i to wcale nie w stronę Irlandii. Na samolot prawie się spóźniłam, mimo że na lotnisku w Dublinie byłam ładnych kilka godzin za wcześnie. Odkładałam odprawę w nieskończoność bo bałam się lecieć. Zjadłam więc śniadanie i wczesny lunch zanim mi powiedziano, że samolot zaraz staruje i że już jest za późno. Pozwolili mi gnać do bramki chyba z litości choć być może ze względu na narodowe święto pani w zielonym kubraczku, która przyklejała naklejki na moją torbę. W samolocie siedziałam w 29-tym rzędzie obok uwalonych w trupa Irlandczyków. Cieszyłam się i tak, że lecę do domu bo to była moja pierwsza wizyta w Polsce po 5 miesiącach spędzonych na obczyźnie.

Parada z okazji Dnia Świętego Patryka

Kolejny Dzień Świętego Patryka jaki utkwił mi w pamięci to udział w paradzie wśród przedstawicieli Polonii w Galway. Przebrani w tradycyjne stroje krakowiaków tańczyliśmy Poloneza przemieszczając się z jednego końca centrum miasta na drugi. Dziwiło mnie wtedy, że jakoś wybitnie szybko się męczę bo nawet przez myśl mi nie przyszło, że jestem w 5-tym tygodniu ciąży. A byłam o czym mi zakomunikowano dwa dni później. Krążą gdzieś po sieci filmiki z tych pamiętnych obchodów, mali krakowiacy, którzy szli tuż za nami są już teraz niemal pełnoletni, a ja i mój M. możemy popatrzeć jacy byliśmy wtedy piękni i młodzi. To także pierwsze tygodnie istnienia naszej Panny N.

Święto Irlandii w tym roku

Dzień Świętego Patryka i w tym roku wypadł całkiem nieźle. Panna N. dostała kubek od księdza, mimo że jako jedyna z klasy nie chodzi na lekcje religii (bywa tylko wolnym słuchaczem). Ja dostałam od US całkiem przyjemny przelew, którego zupełnie się nie spodziewałam a nazajutrz wyszłam za mąż za mojego byłego męża.

Ślub z byłym mężem

Ślub podobnie jak rozwód był niekonwencjonalny. Nie zakładaliśmy obrączek i nie rzucano w nas ani ryżem ani drobnymi. Szampana wypiliśmy z Panną N. i świadkami w domu. Ubrani byliśmy wszyscy troje w niebieskie jeansy i czarne koszule. Mi i Pannie N. udało się kupić w Reserved Kids identyczne – dla niej rozmiar 134 a dla mnie 164. Taka koszula zawiązana na brzuchu wygląda świetnie – ech, zawsze chciałam iść do ślubu z gołym pępkiem. Wszyscy mieliśmy na nogach srebrne buty i na łapkach kolorowe bransoletki (każdy swoje). Ja dodatkowo miałam na sobie pół prezentu zaręczynowego.

Tym razem lepiej wschłuchałam się w przysięgę małżeńską i przyznam szczerze, że z biegiem czasu nabrała ona więcej sensu. Tym razem nie było hawajskiej imprezy rodzinnej tylko smaczny obiad w restauracji w towarzystwie osób tylko bezpośrednio zaangażowanych. Dlaczego wyszłam ponownie za mąż? Bo mój ex vel present husband to najwspanialszy facet na świecie, pytać więc by raczej należało dlaczego się rozwiodłam…

Prezent zaręczynowy

Nie, nie był to pierścionek ani nic co można zgubić. Tym razem w ramach prezentu zaręczynowego dostałam… makijaż permanentny. Brwi już mam zrobione i jestem przeszczęśliwa, a na zrobienie ust wybieram się przed końcem tego miesiąca (nie chciałam nic babrać tuż przed ślubem).

Makijaż permanentny

Nawiasem mówiąc nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam z makijażem permanentnym brwi. Od przynajmniej 15 lat skrupulatnie hodowałam każdy jeden włosek jaki urósł mi we właściwym miejscu nad oczami. Największy ból był gdy po podpisaniu umowy o pracę w fabryce medycznej na zachodzie Irlandii kazano mi zmyć cały makijaż przed przystąpieniem do pracy w cleanroomie. Po pracy nawet najbliżsi znajomi mnie nie poznali więc z czasem zaczęłam malować się ukradkiem. Stosowałam nieziemnsko drogie odżywki na porost sierści które piekły, szczypały, powodowały zaczerwienienia i pewnie wiele innych skutków ubocznych. Od jednej urósł mi nawet włos na nosie. Ale tam gdzie trzeba, włosów jak nie było tak nie ma. Teraz mam namalowane na stałe, budzę się pomalowana i szalenie mi się to podoba.

Usta to inna sprawa. Nigdy nie używałam wyraźnej szminki. Jak już to błyszczyk lub srebrną pomadkę. Z jakiegoś powodu chciałam uwagę koncentrować na moich oczach. Chyba wstydzę się swoich naturalnych ust, a zwłaszcza górnej, bardzo wąskiej wargi. Do tego pewnie przyczynił się kolor moich tetracyklinowych zębów jakie miałam przed wybieleniem i wystające kły z późnego dzieciństwa, które przyzwyczaiłam się chować.
Mój M. natomiast jak zwykle dostrzegał piękno tam gdzie przeciętny śmiertelnik nawet po potężnej dawce alkoholu by nie wypatrzył i zabrał mnie któregoś pięknego dnia do Mac’a na malowanie dzióbka. Walkę ciężką stoczyła pani wizażystka ale też niewiele wskórała. Na upartego wybrałam różowy błyszczyk, który potem przejęła Panna N. a moje usta pozostały bezbarwne i ciągle niewyraźne.

M. się jednak nie poddawał i namówił mnie na próbne malowanie u mojej wspaniałej Wenusjanki czego efektem jest umówiona data zabiegu. Powiem tylko tyle – w ustach, na razie namalowanych na próbę wyglądam wspaniale i nie mogę się już doczekać kiedy będę się budzić taka… zrobiona. To cudownie bo będę też taka wychodzić z basenu jak już zamieszkamy w słonecznym kraju na zachód od tej zimnej Polski. Bo przecież niebawem wyjeżdżam!

Wracając do naszego ślubu i okołopatrykowego, magicznego okresu to ktoś nam zamiast zrobić weselną bramę – zdemontował taką razem z bramką.

Spoko czy nie?

3 0
Article Tags:
· · · · · ·
Article Categories:
Kobieta

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Menu Title
Menu Title