8 lat ago
735 Views
2 0

Nieśmiertelne kowbojki Lasockiego

Written by
kowbojki lasockiego

Są dni kiedy rano dzwoni budzik raz, potem drugi i trzeci, a mi nadal nie chce się wstać. Staram się wtedy nie zakładać z góry do dupy dnia ale i tak coś podpowiada: „zostań lepiej w łóżku”. W celu przebudzenia zmuszam się na początek do przeczytania artykułu w telefonie o pewnej, ciągle, nie wiedzieć czemu, rozrastającej się organizacji religijnej, jaka opętała wieki temu glob a potem wstaję bo przecież Pannę N. trzeba obudzić i odwieźć do szkoły. Po chwili zdaję sobie sprawę, że nie zdążę magicznie przemienić się z pluszowego Pikachu (zimą sypiam w onesie, zima zaczyna się gdy temperatura powietrza na dworze spada poniżej 15 stopni) w elegancką mamę ośmiolatki i postanawiam skupić się na przygotowaniu do wyjścia jedynie mojego dziecka prosząc M. żeby sam dziś odstawił ją do szkoły bo ja nie zdążę się przepoczwarzyć.

Brnąc przez natłok porannych czynności wykonywanych w mega pośpiechu odkrywam, że jeden z naszych kotów drapie uparcie nie tam gdzie powinien co jest dla mnie sygnałem, że zrobił też coś czego nie powinien był zrobić. W oka mgnieniu dociera do mnie, że moje długowieczne kowbojki Lasockiego zostały zalane kocim moczem z zewnątrz i w środku i że to już ich koniec.

Kowbojki kupiłam w ccc lata temu i nosiłam nieustannie w kraju deszczowców, a potem służyły mi jako obuwie awaryjne na okazje, na które szpilki się mocno nie nadawały (czytaj Woodstock lub straszna jesienna ciapa). Ze łzami w oczach postanowiłam się z nimi pożegnać po 7 latach owocnej współpracy ale z łazienki dobiegł do mnie stukot pralki i uznałam, że dam im jeszcze jedną szansę. Wiem, że to zbrodnia prać skórzane buty ale nie mogłam ich tak zwyczajnie wywalić do kosza bez podjęcia próby regeneracji. Zatrzymałam pranie, wrzuciłam kowbojki do pralki i zmieniwszy program na 30 stopni uruchomiłam bęben maszyny piorącej.

Rodzina wyszła, a ja zabrałam się za ścieranie podłogi. W kącie przedpokoju, w koszu wiklinowym oryginalnie przeznaczonym dla kotów, ale z braku ich zainteresowania służącym tymczasowo do przechowywania butów wszelakich, znalazłam więcej pokładów kociego moczu pokrywających moje buty na fitness, słomkowe letnie koturny oraz ultrawygodne klapki na basen. Zatrzymałam po raz kolejny pralkę, dorzuciłam adidasy, a resztę umieściłam pod prysznicem i mocno potraktowałam gorącą wodą. Nie zdobyłam się na pranie w automacie chińskich koturn, Lasocki i sportowe buty 4F to co innego – te miały szanse na przetrwanie choć kowbojkom sukcesu nie wróżyłam.

Po dwóch godzinach uporałam się ze sprzątaniem – jak już i tak myłam przedpokój to z rozpędu zrobiłam resztę naszego lokum – i wyjęłam wyprane buty. Ku mojemu zdziwieniu ani sportowe buty ani skórzane kowbojki Lasockiego nie doznały obrażeń. Wręcz przeciwnie – obie pary wyglądają teraz jak nowe. Ok, kowbojki może nie do końca jak nowe bo w końcu mają niebywale wysoki przebieg, ale znacznie lepiej niż przed przymusową kuracją w pralce. Następne buty na jesień/zimę bez wahania kupię w CCC i będzie to kolejna para kozaczków Lasockiego bo te buty są w stanie przetrwać wszystko.

Spoko czy nie?

2 0
Article Tags:
· · · · · ·
Article Categories:
Kobieta · Pani domu

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Menu Title
Menu Title