8 lat ago
701 Views
0 0

Idealny wieczór kawalerski okiem kobiety

Written by

Biada tym co bytują w pobliżu małżonków współorganizujących swojemu koledze idealny wieczór kawalerski. Bo wieczór kawalerski to nie panieński przecież. Nie wystarczy upić się z kompanami, zawieźć się do klubu limuzyną w świecących rożkach na głowie, odrobinę potańczyć i grzecznie wrócić do domu. O nie!

Idealny wieczór kawalerski to w zasadzie cały, upojny i wyczerpujący weekend poprzedzony tygodniami przygotowań, mediacji między tymi co chcą do klubu, a tymi co wolą w lesie, tymi co chcą zamówić dziwkę, a tymi co skok ze spadochronem, tymi co już się złożyli i nie chcą kupować mięcha na grila, a tymi co chętnie whisky przyniosą. Kłócili się gorzej jak baby, plotkowali godzinami o dupie Maryny, zastanawiali się nad kompletnymi bzdurami, a cała impreza wisiała na włosku już niejednokrotnie podczas tych męskich zmagań.

To wreszcie, dla byłej żony jednego ze współuczestników, samotny weekend bez partnera.

Nie tęskniłam jakoś specjalnie bo nie miałam czasu. Ponad 14 godzin pracowałam przy komputerze (maile, zamówienia, reklamy, artykuły, itp. ), sprzątałam, zmieniłam pościel, wstawiłam dwa lub trzy prania. Nie obyło się też bez prasowania, robienia z Panną N. lekcji, tłumaczenia co z tymi cyframi rzymskimi i dlaczego luty ma mniej niż 30 dni.

Gdy mój ukochany M. wrócił wreszcie z lasu w niedzielę po południu, pobiegłam do sklepu, potem zrobiłam zapiekankę, zjedliśmy, wróciłam na parę godzin do pracy żeby na poniedziałek przygotować instrukcję obsługi systemu dla mojej nowej filipińskiej asystentki i ok. 20tej w niedzielę udałam się do pokoju Panny N. żeby wreszcie się z nią pobawić. Prosiła cały weekend, a ja latałam przecież jak z piórkiem w dupie po całej chałupie żeby się ze wszystkim wyrobić i nie miałam na zabawę czasu. Spędziłyśmy miłą godzinkę dekorując plastikowego lisa (ja) i ptaszynę (Panna N.). Potem szybki prysznic i już w łóżku czytanie lektury “Oto jest Kasia”. Doczytałyśmy książkę do połowy i moje dziewczę zasnęło. Okropny dziecior z tej Kasi tak nawiasem mówiąc.

Ok 23ciej wpadłam do ciemnej kuchni bo styrany po nocy w lesie małżonek już się położył spać i pogasił światła, schowałam resztkę zapiekanki i rosół do lodówki i z ulgą położyłam się obok przeglądającego Facebooka M. Przymknęłam już oko ale słyszę:

– Pokiziasz mnie po pleckach?
– Yy – wymruczałam przecząco
– Ale ja tak ładnie proszę.
– Jutro – odpowiedziałam prawie już przez sen
– Ale jesteś. Zero empatii – nafoszył się M.

W końcu brał udział w wieczorze kawalerskim, wytargał policjanta z domu w worku na głowie, wsadził go do samolotu i patrzył jak ten lata przegryzając pizzę na lotnisku, przygotował ścieżkę zdrowia w środku lasu, strzelał do przyszłego pana młodego, zahaczył czołem o wiatę, jadł i pił do rana, a potem po zbadaniu się alkomatem wracał do domowego ogniska samodzielnie prowadząc auto. Nie to co ja. Ja się przecież opier…łam cały weekend w domu i nie wiedzieć czemu nie chcę pomasować jego obolałego ciała i pomóc najdroższemu się zrelaksować.

Article Tags:
· · ·
Article Categories:
Kobieta · Pani domu

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Menu Title
Menu Title